#04 Fajrant z ReBranders – Tenka
Co jest ważniejsze: dobry produkt czy silna marka? Jak 10-krotnie zwiększyć cenę praktycznie nie zmieniając kosztów produkcji? Jak przekonać klientów, że oferujemy wysoką jakość? Dlaczego budowanie marki to dziś konieczność?

A w rozmowie m. in.:

ReBranders: Naszym gościem jest dzisiaj Jakub August – projektant produktów. Specjalizuje się w przekształcaniu koncepcji w rozwiązania gotowe do wdrożenia. Takich wdrożeń ma już na koncie ponad 30 w bardzo różnych branżach, od mebli po ciężki przemysł, a po drodze Internet Rzeczy. Jakub jest też współwłaścicielem firmy Tenka. I tu moje pierwsze pytanie, czym tak naprawdę jest Tenka? Czy to jest studio projektowe, studio designu, pracownia projektowa, a może jeszcze czymś innym? Trudno was chyba zaszufladkować.

Jakub August: Ja bym powiedział, że „all in”. Także myślę, że wszystko, co powiedziałeś, jest prawdą. No bo rzeczywiście jesteśmy studiem projektowym, które łączy właśnie i design, ale też takie strategiczne podejście, no i przede wszystkim skupienie na wdrożeniu. Ale mówiąc tak prościej, to po prostu bierzemy pomysł i poprzez właśnie projektowanie, wzornictwo doprowadzamy go do produktu, który chcemy, aby dało się wyprodukować w firmie, sprzedać z jak najlepszym zyskiem, a potem skalować dla naszych klientów. My ten design rozumiemy właśnie trochę bardziej, trochę więcej jako funkcjonalności, użyteczności. Staramy się, żeby to nie było robienie czegoś ładniej, tylko czytelniej dla użytkownika, a potem dla firmy bardziej opłacalnie. Myślę, że wszystkie te cztery punkty, które powiedziałeś, nas mocno definiują, ale tak w skrócie to jesteśmy rzeczywiście studiem projektowym, pracownią wzorniczą.

ReBranders: OK, a możesz coś więcej powiedzieć o procesie, jakim taki produkt powstaje, jak wygląda wasza usługa, krok po kroku, jakie metody stosujecie?

Jakub August: Powiedziałbym tak, że są dwie ścieżki: krótka i długa, tak jak było w „Szansie na sukces” – taśma amatorska i profesjonalna. Ta krótka, bo ona jest rzeczywiście, myślę, że prostsza, może bardziej klarowna, czyli nasi klienci, którzy do nas trafiają, wiedzą konkretnie, co chcą, czyli ktoś chce zaprojektować jakiś produkt albo przeprojektować swój obecny produkt. No i mamy konkretny brief, konkretne wymagania, często też badania rynkowe. I my po prostu zajmujemy się projektowaniem, czyli tworzymy koncepcje, z klientem wybieramy koncepcje, które najbardziej się podobają, najbardziej odpowiadają na te potrzeby, modelujemy 3D, tworzymy dokumentacje.

ReBranders: Wróćmy jeszcze do początku. Jest tak, że klient przychodzi już z pomysłem i wy pomagacie mu go obrobić niejako. Tak to wygląda?

Jakub August: No w tej krótkiej ścieżce tak, bo jest bardzo duża część klientów, którzy są bardzo świadomi tego, czym jest właśnie design, czym jest projektowanie. I to są firmy, które są na tyle duże (duże to może złe słowo), na tyle rozwinięte, że wiedzą właśnie, czego potrzebują, ale nie mają u siebie działu projektowego. Bo są firmy duże, które już mają u siebie dział projektowy, jakiś dział R&D, taki inżynieryjny. I oni robią to u siebie wewnętrznie. 

Ale są firmy, które są już na tyle rozwinięte, że mają taką potrzebę współpracy z projektantami, ale takiego działu nie mają. No i wtedy trafiają do nas właśnie już z konkretną potrzebą, z konkretnym pomysłem. Często już właśnie nawet z gotowym briefem, co mamy zrobić. I to jest ta prostsza wersja.

A ta trudniejsza to trochę właśnie ta wylęgarnia pomysłów, o której powiedziałeś, czyli albo… albo jest zarys pomysłu w ogóle jakiegoś właśnie produktu, albo w ogóle go nie ma i po prostu trafiają do nas klienci, którzy chcą się rozwijać, bo są w fajnym miejscu, ale wiedzą, że to jest krótkotrwałe i stwierdzają: „dobra, no to mamy super park maszynowy, ludzi, którzy mają know-how, no ale to w takim razie zróbmy coś więcej, wiem, zróbmy nową gałąź, nową linię produktów”, tylko oni nie za bardzo wiedzą właśnie, co to ma być, albo do kogo ma być kierowane. 

No i do nas trafiają wtedy z jakimś takim szkieletem, zarysem pomysłu. I my wtedy bierzemy to na tapet, zajmujemy się badaniami, jeżeli chodzi o rynek, o konkurencję, trendy. I wtedy ten pomysł staramy się przepchnąć jak najbardziej do przodu, aby zrodziły się z tego już konkretne pomysły na produkt właśnie z funkcjonalnościami, z użytecznościami dla tych przyszłych konsumentów. Także to jest ta dłuższa ścieżka, kiedy właściwie można powiedzieć, robimy parę kroków wstecz od tego szkicu pomysłu, żeby w ogóle wziąć na warsztat tę samą koncepcję.

Jak buduje się markę w usługach B2B?

ReBranders: Wydaje się to być bardzo skomplikowane. Nie da się tego opowiedzieć w jednym zdaniu. Czy macie jakiś pomysł, w jaki sposób realizujecie taką komunikację z klientem? Jak docieracie do klientów? Wasza usługa musi być bardzo wytłumaczona, żeby była zrozumiała. Jak sobie radzicie z opowiedzeniem tego klientowi w 30 sekund?

Jakub August: To jest wyzwanie, z którym się mierzymy od początku i chyba nie mam prostej odpowiedzi na to pytanie, bo to jest bardzo różnie i zgadzam się w stu procentach, że to jest ultra ciężkie, bo tak jak właśnie powiedziałeś, to jest usługa, która jest skomplikowana. 

Mamy podzielonych tych klientów na trzy takie levele, trzy poziomy wtajemniczenia. I ten najwyższy, o którym powiedziałem, to są klienci, którzy wiedzą właśnie, czym się zajmujemy i szukają konkretnie takich usług. I wtedy jest dużo prościej, bo możemy po prostu już powiedzieć: „dobra, robimy to, to, to i to”. Takie mamy portfolio i oni już wiedzą, czy chcą z nami rozmawiać, czy nie. 

Ten taki pułap pośredni, czyli klienci, którzy właśnie nie mają działów projektowych, trochę wiedzą, ale musimy im jeszcze wytłumaczyć, jakie będą z tego profity, dlaczego to, co robimy, jest opłacalne. 

No i ten taki najniższy poziom wtajemniczenia, czyli rzeczywiście klienci, których trzeba bardzo mocno edukować. I powiem szczerze, tych, których trzeba bardzo mocno edukować, chwilowo zaparkowaliśmy, bo tam wytłumaczenie tego i dotarcie było tak długie, tak czasochłonne, pracochłonne, że to było naprawdę zadanie praktycznie nie do wykonania. W związku z tym my już teraz docieramy do klientów, którzy mniej więcej wiedzą, czym jest nasza usługa, a my tylko dopowiadamy. Dlatego to jest trochę takie ułatwienie, bo możemy wytłumaczyć, czym się zajmujemy, bo klient już mniej więcej wie, o czym będziemy mówić i o co chodzi w naszej usłudze.

ReBranders: Teraz ta krótka ścieżka funkcjonuje bardziej niż ta dłuższa, tak?

Jakub August: Ta dłuższa funkcjonowała kiedyś, kiedy rzeczywiście parę lat wcześniej, kiedy mieliśmy taką misję naszą wewnętrzną, że: „dobra, to chcemy klientów edukować”, pracować z takimi firmami, gdzie oni nigdy nie współpracowali z projektantami, bo tam rzeczywiście można stworzyć coś super innowacyjnego, można naprawdę stworzyć jakieś produkty, które zrewolucjonizują rynek. I kilka takich współprac miało miejsce, ale ilość klientów, z którymi rozmawialiśmy i ilość czasu, którą poświęciliśmy, była naprawdę kosmiczna. W związku z tym, tak jak powiedziałeś, ta dłuższa ścieżka rzeczywiście trochę jest, można powiedzieć, procentowo w mniejszości. 

Rzeczywiście więcej klientów to jest ta krótsza ścieżka, chociaż nie do końca, bo ci klienci, którzy wiedzą, czego chcą, jakiego produktu, to często też szukają takiego sparingpartnera, żeby zweryfikować, czy te pomysły, które mają, są dobre, czy te założenia są okej. Także czasami też bierzemy w ogóle ten pomysł, produkt, linię produktową na tapet i też robimy te parę kroków wstecz. Także to nie jest tak całkowicie, że tylko ta krótka ścieżka.

ReBranders: Ale powiedz, no do nich też trzeba było jakoś dotrzeć, też jakoś zaprezentować, zakomunikować, mówiąc kolokwialnie – sprzedać. Tych wdrożeń już trochę macie, powiedz, jak wam się to udało, co zadziałało, a gdzie się sparzyliście? Już wiemy, że edukacja klientów okazała się być zbyt trudna i musieliście troszkę ten segment zmienić, ale jak do tego segmentu dotarliście?

Jakub August: No tak, rzeczywiście to było… chyba wypróbowaliśmy naprawdę wszystkie kanały, wszystkie rodzaje komunikacji przez te lata. I na początku rzeczywiście próbowaliśmy takich standardowych metod i bardzo się raz śmialiśmy, jest taka anegdota. Kiedy jedna agencja marketingowa, która nas obsługiwała, próbowała naszą reklamę wcisnąć wszędzie, i mojemu wspólnikowi Łukaszowi, kiedy był na zakupach – jest taka aplikacja Listonic do tworzenia list zakupów – no i wysyła nam screen, jak tam było: chleb, mleko, ziemniaki i na dole taki banner reklamowy, bo w tej aplikacji się wyświetlała nasza reklama: „projektowanie wzornicze, design, strategia”. Tak, to na pewno jest to miejsce, kiedy klient podejmuje taką decyzję….

 Ale trochę ta anegdota pokazuje, że te środki w ogóle u nas nie działały, bo rzeczywiście klienci nie podejmują tej decyzji szybko, z tymi klientami trzeba wejść bardzo mocno w interakcję, także… takie standardowe, można powiedzieć, metody dotarcia, które w większości firm usługowych działały, u nas się nie sprawdziły. 

My postawiliśmy typowo na relacje, relacje bezpośrednie, dlatego używamy LinkedIn. Spotykamy się z klientami, networkujemy, działamy na poleceniach, jeździmy na różnego rodzaju wydarzenia, konferencje, targi. Sami odzywamy się do klientów, także ten cold mailing, tylko właśnie też często przy użyciu LinkedIn, tutaj u nas się sprawdza. No i to jest sposób, który gdzieś sobie przez te lata wypracowaliśmy. Także to była naprawdę taka trochę droga przez mękę. 

Jeśli chodzi o pierwszych klientów, to tu musieliśmy podziałać naszym wcześniejszym doświadczeniem zawodowym i pokazać, że wiemy, co robimy. Ale rzeczywiście to była stricte ich taka inwestycja i zaufanie do nas jako do ludzi, a nie jeszcze jako do marki i tego, co możemy zrobić. To po prostu było wydreptane i ze trony klientów było to postawienie na nas jako na zespół ludzi, a nie jeszcze na markę, za którą stoją jakieś wartości. 

ReBranders: Rozumiem, że przenieśliście zaufanie do Was personalnie na markę, którą tworzyliście. I tak się robi i to działa. Pytanie, czy to zaufanie pozwoliło Wam wejść od razu na rynek z taką ceną, która byłaby akceptowalna? Z obserwacji mam wrażenie, że na rynku usługowym to raczej jest walka ceną. Czy macie jeszcze jakiś dobry powód, dla którego miałbym kupić u Was, a nie u konkurencji?

Jakub August: No oczywiście, naszą przewagą na początku było to, że mieliśmy już spore doświadczenie nasze poprzednie zawodowe, porównywalne z firmami, które już funkcjonowały na rynku, ale mogliśmy zaoferować też niższą cenę, byliśmy też bardziej responsywni, czyli od razu musieliśmy dużo więcej tego czasu na opiekę nad klientem poświęcić. No i tak jak powiedziałeś właśnie, byliśmy tańsi od naszej konkurencji, która miała podobne kwalifikacje. 

No i to myślę, że zadziałała jeszcze taka nasza bezpośredniość, bo ja po prostu wsiadałem w auto i jechałem na drugi koniec Polski do klienta. I jak ktoś widział, że chce mi się przyjechać, żeby porozmawiać, wypić kawę i zastanowić się, jak możemy podziałać. A w tych większych firmach, które były naszą konkurencją, no wiadomo, że gdzieś te procesy były skalowalne i tam najwięcej, co mogła firma zaoferować, to było 20-minutowe spotkanie online. To tym wygrywaliśmy na samym początku. Konkurencja cenowa też była i ja nie będę ukrywał, że to również był czynnik, który gdzieś tutaj powodował, że mogliśmy tych klientów na tym pierwszym etapie załapać.

ReBranders: A czy teraz dalej gracie ceną?

Jakub August: Nie, nie, bo to jest działanie na krótką metę i tak mogliśmy sobie zdobyć tych klientów do portfolio i mogliśmy wtedy konkurować. Teraz już nie gramy ceną, bo…

ReBranders: To czym teraz, jakby, argumentujecie wyższą cenę?

Jakub August: To znaczy tak, ona nie jest, powiedziałbym tak, ona nie jest wyższa. U nas też to nie działa w ten sposób. Mamy bardzo różne procesy, bardzo różnych klientów, także to nie jest tak, że cena jest jakaś wystandaryzowana, dlatego klientnie wie, czy cena jest nasza wyższa, czy niższa niż była kiedyś. My po prostu mamy dobrze policzony czas pracy i wiemy, ile nam mniej więcej zajmie ta praca. Także my jesteśmy cenowo dalej konkurencyjni na rynku. Ale teraz już za nami stoi, no właśnie, to doświadczenie. Dalej ta relacja i ta opieka nad klientem, bo to jest coś, na co ja stawiam super duży nacisk i uważam, że to jest klucz do tego, jak się rozwijamy.

I klient też to rozumie, że nasze usługi muszą kosztować określone kwoty na określonym poziomie. To jest ta świadoma decyzja, o której mówiłem, że tych klientów, których musieliśmy edukować, którym musieliśmy tłumaczyć, że w ogóle za to, co robimy, trzeba w ogóle płacić – to my tych klientów na razie zaparkowaliśmy. Bo też byliśmy, powiem zupełnie szczerze, zmęczeni tłumaczeniem, że to, co robimy, ma sens i że jest to jakaś inwestycja klienta, bo klient to widział na samym końcu i dopiero potem przyznawał nam: „kurczę, rzeczywiście, te pół roku, które razem spędziliśmy, miało sens”, ale przez pół roku właściwie cały czas podważał tę zasadność. 

Natomiast ci klienci, z którymi teraz już współpracujemy, rozmawiamy – tam praktycznie nie ma jakichś ogromnych, nie wiem, negocjacji cenowych, bo oni wiedzą, jak ten rynek wygląda, wiedzą, że za jakość, zaangażowanie trzeba zapłacić tyle i tyle. I myślę, że to jest też dla nas dużo bardziej komfortowa sytuacja.

ReBranders: Powiedz, to już kilka lat za wami budowania marki. Czy dzisiaj już jest tak, że klienci sami Was znajdują, docierają do Was w pewnym sensie sami, już znają, widzą portfolio i dla nich jesteście po prostu właśnie marką? Czy tak już to działa?

Jakub August: Na szczęście tak. Oczywiście dalej jeszcze jesteśmy marką, która gdzieś jest… (mam nadzieję) na pułapie wznoszącym, bo jeszcze nie jesteśmy na pewno na podium, jeżeli chodzi o naszą branżę i bardzo mocno postawiliśmy sobie cel, że chcemy tam dotrzeć, jeżeli chodzi o rozpoznawalność w naszym kraju czy za granicą. Ale na szczęście już sobie wyrobiliśmy tę markę na takim poziomie, że klienci do nas trafiają sami (…). 

ReBranders: Ile czasu to zabrało od takiego jeżdżenia na drugi koniec Polski i płacenia frycowego za bycie nieznanym do zbudowania takiej marki, w której już macie ten komfort na troszkę innej pozycji?

Jakub August: No my działamy na rynku 8 lat, jako tutaj, właściwie też działaliśmy wcześniej na tym rynku, ta nasza marka osobista już też gdzieś istniała, także… a to jest bardzo ważne, bo to jest przełożenie jeden do jednego, czyli marki własne, te osobiste, które stoją za firmą. No i można powiedzieć, że od paru lat już gdzieś widać, że ta nasza pozycja się zmieniła, ale to były… ciężkie lata. Nie ukrywam, że te pierwsze, ja tak liczę, około 6 lat, były bardzo intensywne, jeżeli chodzi o ten czas, o jeżdżenie, spotkania. To rzeczywiście były takie mocne lata, które dużo czasu zajęły, w sensie zdobywania klientów, i mocno wymagały zaangażowania z naszej strony.

ReBranders: Chcielibyśmy porozmawiać dzisiaj zarówno o twojej firmie, ale też o firmach, z którymi pracujesz, dlatego że to jest niebagatelne doświadczenie. Większość z nich to właśnie małe czy średnie firmy, raczej nie duże. W związku z tym to jest dla mnie bardzo ciekawe, zwłaszcza taki aspekt relacji między marką, a produktem i designem. 

Produkt a marka

ReBranders: Powiedz, jak to na siebie wpływa, bo znamy klasyczny marketing mix Kotlera: product, price, place, promotion, gdzie powiedzmy, że promotion to jest budowanie marki, a product to właśnie produkt. Wy zajmujecie się stricte tą częścią jakby marketing mixu, ale to chyba są naczynia połączone, prawda? Jedno z drugim współgra, jak to postrzegasz?

Jakub August: Zdecydowanie to jest system naczyń połączonych, bardzo mocno tutaj to widać we współpracy z naszymi klientami. No i dzisiaj z naszego punktu widzenia, nawet najbardziej innowacyjny produkt, świetnie zaprojektowany, ultrafunkcjonalny, to jest za mało. Już nie mówiąc o kwestiach cenowych, ale cała otoczka wokół niego, marka, historia, która stoi za tym produktem, i spójny ton, komunikacja, to jest coś, co rzeczywiście wpływa na sukces i prowadzi tego użytkownika przez te pierwsze 10 sekund kontaktu z produktem. 

Oczywiście sam produkt, sam branding, są bardzo ważne, ale to tylko, można powiedzieć, że jest taka sygnatura, podpis pod tym produktem. Bo trzeba pamiętać, że robotę robią też instrukcje, opisy na produkcie, etykiety, unboxing, itd. Cały taki pakiet, który mocno stoi za tymi produktami. Także ja uważam w stu procentach, że w dzisiejszych czasach, na takim rynku mocno konkurencyjnym, i to w usługowym, i to B2B, czy to takim konsumenckim stricte, no to właściwie jedno bez drugiego nie ma prawa zaistnieć na rynku.

ReBranders: Interesuje mnie też taka kwestia, bo często, jeżeli myśli się o marce jako o czymś, co się wymyśla, tworzy w studiu graficznym, ktoś wymyśla logo, identyfikację… 

Wy stosujecie w projektowaniu waszych produktów metodę design thinking i to jest zupełnie odwrócenie kolejności. Początek jest u konsumenta, obserwujecie, badacie jego potrzeby, dopiero potem przenosicie to na produkt. Jak ten proces wpływa na budowanie marki w tych firmach, z którymi pracowałeś? A może najpierw pokrótce, co to jest design thinking dla tych, którzy nie wiedzą?

Jakub August: Tak, design thinking to jest, można powiedzieć, taki framework, mówiąc z angielska, takie ramy, podejście w projektowaniu, w tworzeniu produktów (ale marek również), które cofa nas kilka kroków do tyłu. Czyli nie skupiamy się od razu na pomyśle, na koncepcjach, nie myślimy rozwiązaniami. Właśnie nie tak, jak powiedziałeś, że: „dobra, siadamy teraz w studio i decydujemy, jak się marka będzie nazywała, jakie będzie miała kolory”, tylko patrzymy na tego użytkownika, staramy się wejść w jego buty. 

I to bardzo dużo daje nie tylko nam, nie tylko projektantom, którzy mogą zobaczyć właśnie, jak ten użytkownik funkcjonuje, co robi, jak wygląda jego dzień, kim on w ogóle jest, jaki jest w ogóle kontekst styku z tym produktem, ale często też właścicielom czy osobom decyzyjnym w firmach, bo one też mogą zobaczyć, w ogóle dla kogo ten produkt robią. Bo często też do tej pory myślały rozwiązaniami: „OK, konkurencja ma taki produkt, to my dodajmy jedną funkcjonalność i będziemy lepsi”. Po czym okazuje się, że klient nie tylko tej funkcjonalności nie potrzebuje, ale widzi masę mankamentów w tym produkcie czy w ogóle w marce. 

W związku z tym tam jest właśnie spojrzenie z perspektywy użytkownika, mocne badanie właśnie, jakie są jego potrzeby, jak wygląda też rynek, jego otoczenie, taki system, wokół którego on się porusza. I dopiero potem z tą dużą wiedzą jest generowanie koncepcji pomysłów, ale następnie, co też jest ważne w tym procesie, to prototypowanie i testowanie. 

Czyli te pomysły, które mamy, szybko staramy się prototypować, testować i te iteracje powtarzać. Także można wracać do początku i stwierdzać: „OK, to sprawdziliśmy i to w taki sposób nie działa, bo użytkownicy widzą to inaczej, niż my myśleliśmy, że będą widzieć. No to powtarzamy te kroki od początku”. I to jest, można powiedzieć, cały czas taki cykl, gdzie wracamy, wracamy, przerabiamy. Także żeby jak najbardziej do tego użytkownika dotrzeć i na te jego potrzeby, które uda nam się w tym procesie zweryfikować i odkryć, odpowiedzieć. 

Myślę więc, że to jest bardzo duża przewaga niż takie po prostu klasyczne podejście i zastanowienie się: „OK, no właśnie chcemy takie kolory, bo na tym rynku to jest teraz kolor kremowy jest popularny, to wiadomo, że musimy iść w kolor kremowy i w brązy i tak będzie wyglądała nasza marka i cała komunikacja wokół niej”. Myślę, że to podejście jest OK i czasami wystarcza, ale moim zdaniem zdecydowanie to podejście, które stosujemy, minimalizuje ryzyko, że my miniemy się z tym użytkownikiem potem na rynku.

ReBranders: Skoro zaczynacie całą pracę od użytkownika i zmieniacie produkt dla jakiejś marki stricte tak, żeby był funkcjonalny dla użytkownika końcowego, to czy stanęliście kiedyś przed takim wyzwaniem, żeby powiedzieć firmie, dla której pracujecie: „słuchajcie, ten produkt, żeby był lepszy, musi być taki, ale w związku tym niesie to za sobą konsekwencję, że cała wasza marka, wasz wizerunek, cała wasza strategia jest do kitu i trzeba ją jakby zbudować na nowo”? Albo w drugą stronę – że to produkt musiał się wpasować w strategię marki? Ja zakładam, że ta korelacja jest. Pytanie, jak to wygląda technicznie – czy stajecie przed klientem i mówicie: „sorry, ale jednak zaczynamy od nowa”?

Jakub August: No pewnie, tak. To są rozmowy, które, można powiedzieć, że nie ma dnia, których byśmy nie przeprowadzali, bo marki często tworzone są właśnie w taki sposób, nawet jeżeli produkty powstają już w firmie w bardziej przemyślany sposób, to marki często są tworzone właśnie w sposób odpowiadający na trendy, podpatrujący konkurencję i często okazuje się, że do klientów w ogóle to nie dociera. I potem ten produkt nie ma szans zaistnieć właśnie przez tę markę. 

I te rozmowy się toczą, co jest bardzo trudne, bo i firma, i właśnie osoby decyzyjne często traktują to jako własne dzieci. Trochę ciężko powiedzieć, że no właśnie „jest do kitu teraz to twoje dziecko”. Ale my nauczyliśmy się już tej szczerości i my mówimy firmie na samym początku, że my jesteśmy tutaj po to, żeby wspólnie osiągnąć sukces. I możemy sobie mydlić oczy i mówić na samym początku i potem przez cały proces, że jest świetnie. I wy będziecie okłamywać nas, że tak, my jesteśmy w stanie to wyprodukować i my w ogóle tutaj mamy rewelacyjny park maszynowy i mamy takie kompetencje, kiedy w rzeczywistości tak nie jest. Tylko potem to wyjdzie. 

A my możemy wam mówić: „tak, macie świetny branding, super markę, która rewelacyjnie odpowiada właśnie na potrzeby waszych odbiorców i ten produkt zostanie zauważony”. No ale co z tego, jak potem rynek prędzej czy później to zweryfikuje. 

Także my od razu mówimy klientowi: „OK, będziemy z wami szczerzy, czy jesteście na to gotowi? Bo nie obrażamy Was osobiście, personalnie, mówimy tutaj konkretnie, co działa, co nie działa”. Jeżeli oni są na to gotowi, to wtedy idziemy przez ten proces i mówimy sobie wprost jak cała sytuacja wygląda. Ale tak, takie rozmowy się toczą i nie są proste.

ReBranders: A czy macie jakieś narzędzie, jakąś procedurę, czy po prostu bazujecie na jakiejś własnej intuicji? Skąd wiecie, że ta strategia, czy ten wizerunek marki nie zadziała przy tym produkcie? Idzie to jakoś sprawdzić? Czy nasz słuchacz mógłby sobie sam zweryfikować, czy jego marka jest do odbiorców, czy jego produkt jest do tych odbiorców końcowych? Czy to trzeba mieć doświadczenie i jakoś to wyczuć?

Jakub August: Przede wszystkim to trzeba mierzyć, różne wskaźniki. I to jest coś, co firmy często pomijają, czyli właśnie nie analizują wskaźników, nie patrzą, jak to wygląda z punktu widzenia ich marki. Ale to jest trochę takie pójście na skróty, to znaczy: to nam da na pewno jakąś wiedzę, no ale niepełną, bo może być mało np. wyświetleń z wielu różnych powodów. Masę innych tych wskaźników tutaj możemy sobie obrać i niekoniecznie zauważyć, że ta marka nie trafia do naszych odbiorców.

My najczęściej testujemy to z odbiorcami, czyli robimy jakieś fokusy, wywiady, kiedy każemy naszemu przyszłemu użytkownikowi wejść w interakcję. Czy to z marką, z nazwą, zobaczyć, jak ją postrzega, z czym się kojarzy. Potem wchodzimy dalej w kolory, w ton marki. Często to są takie spotkania właśnie fokusowe, warsztatowe czy jakieś wywiady z użytkownikami. I to rzeczywiście jest wtedy taka wiedza bardzo mocna, bo możemy powiedzieć: „tak, ta nazwa jest dobra, bo ją przebadaliśmy”. Czy: „tak, te kolory też trafiają do tej grupy”. I wtedy mamy rzeczywiście taki zero-jedynkowy obraz i decyzję. 

Ta intuicja, którą gdzieś przez lata, myślę, że udało się wzmocnić u nas, gdzieś wypracować ją, też jest czymś, co wykorzystujemy, bo nie mówię, że tak nie jest. I wiadomo, że najlepiej, właśnie tak jak powiedziałem, badać i testować, ale to są koszty, to jest czas. Często intuicyjnie też już od razu widzimy, że: „chcecie, żeby wasz produkt był premium, a macie kiepskiej jakości wizualizacje, zdjęcia i widać, że wasza marka nie komunikuje się w sposób adekwatny do waszych produktów”. I to można często już zobaczyć, wchodząc trochę w buty użytkownika. Czyli my staramy się pomyśleć jak on i zobaczyć tę markę z jego punktu widzenia, i już nawet tymi prostymi działaniami jesteśmy w stanie coś zauważyć.

ReBranders: Cały czas rozmawiamy tu o tym, że strategię dopasowujemy potem do produktu a czy zdarzyło ci się kiedyś, że ktoś przyjeżdżał i powiedział: „mam taką markę, budujemy takie rzeczy, chcemy teraz wydać produkt, czy możesz coś zaproponować, co pasuje do nas”?

Jakub August: To ja zacznę od końca. To znaczy to nie jest tak, że ja z kapelusza rzucę: „dobra, to ten produkt ma być taki, taki i taki do tej waszej marki”. No bo właśnie musimy zobaczyć, jak wygląda rynek, do kogo chcemy dotrzeć. Można rzucić masę pomysłów, tylko że potem one w ogóle nie zaistnieją na rynku. 

Zdarza nam się dobierać produkty, które wpisują się w daną markę, chociaż marka jest trochę bardziej łatwa do modelowania. To znaczy łatwiej jest trochę zmienić sposób, w jaki wykonujemy zdjęcia albo jakie grafiki wrzucamy w nasze sociale, niż zmienić produkt i w tym samym produkcję, technologię, jaką wykorzystujemy, żeby stworzyć produkt pod tą markę. 

W związku z tym trochę łatwiej jest grać marką niż samym produktem, bo wiadomo, że w zależności też od branży, samo tworzenie produktu nie jest rzeczą super prostą, a markę można właśnie trochę łatwiej, tak jak powiedziałem, kształtować. Także raczej skupiamy się na tym, żeby tę markę w jakiś sposób podciągnąć pod te produkty. I myślę, że to jest klucz i częściej się właśnie tak dzieje. Czy to nawet jak gdzieś ta marka powstaje od zera, czy to, jak dopasowujemy już jakieś produkty do niej.

My zawsze staramy się jakoś znaleźć ten wyróżnik. I mocno weszliśmy jakiś czas temu – także, żeby trochę nadać sens naszej pracy jeszcze bardziej – w produkty inkluzywne, dostępne, czyli produkty, które mogą być stosowane przez osoby niepełnosprawne, osoby starsze. I często właśnie z firmami takie produkty tworzyliśmy. I to było wyzwanie. Na przykład tworzyliśmy łóżeczko dla… rodziców na wózkach, łóżeczko dla dzieci. I tamta marka, która właśnie wokół tego działała, to było dość wymagające, żeby była to dalej marka dziecięca, bo mimo wszystko jest to produkt dziecięcy, który ma się kojarzyć właśnie z radością, z bezpieczeństwem, ale z drugiej strony, żeby ona pokazywała tę inkluzywność, dostępność i te funkcjonalności, które za tym stały. 

Także to są często tego typu wyzwania, jak połączyć jedno z drugim. Ale wydaje mi się, że przede wszystkim trzeba tutaj skupić się na tym, jaki produkt jesteśmy w stanie dostarczyć, a dopiero potem, jak możemy go obudować naszą marką, a niekoniecznie na odwrót, to jest dużo trudniejsze.

ReBranders: Tutaj jest też taki problem, który widzę w wielu firmach, które niekoniecznie bazują na innowacyjnym produkcie, ale mówią o jakości i rzeczywiście dostarczają jakość, tylko mówią o jakości bardzo ogólnie. Wiele firm to podkreśla, a tak naprawdę nie potrafią tego przełożyć na komunikację korzyści. Jak wy sobie poradziliście z tym, żeby tę na pewno wysoką jakość tworzonych przez was produktów zakomunikować bardzo konkretnie, nie sięgając po ten ogólnik: „mamy wysoką jakość”?

Jakub August: To znaczy ja myślę, że my dzisiaj jako użytkownicy,  jesteśmy wszyscy tak przebodźcowani, że właściwie tylko już obraz ma znaczenie. Oczywiście treści, które stoją za marką, te wartości, są ważne, ale każdy może napisać, że ten produkt jest bezpieczny, innowacyjny, wysokiej jakości. Ale czytałem badania, że dzisiaj, żeby klient zweryfikował, czy na czymś zawiesi oko i czy wygląda jakaś marka wiarygodnie, wystarczy 5 milisekund. Jak ja to przeczytałem, to miałem takie: „no to jest w ogóle jakaś niewyobrażalna jednostka miary dla mnie, żeby tutaj to w ogóle zauważyć”. Potem następne 10 sekund, to już jest to budowanie takiego wrażenia, wzmocnienie tego, za czym idzie marka. 

Także my bardzo mocno tutaj kładziemy nacisk na to, żeby produkt dobrze pokazać, żeby klient od razu zobaczył, jakie są właśnie jego korzyści, funkcjonalności, poprzez to, że będą dobre wizualizacje, dobre zdjęcia, kiedy będzie ten przedmiot w kontekście, w jakim występuje, z ludźmi, którzy go używają, żeby od razu można było wiedzieć, o co w nim chodzi. A nie właśnie mówić o tym w dziesiątym zdaniu po przescrollowaniu całego sklepu internetowego na samym dole, że tam jest wysoka jakość, bezpieczeństwo i certyfikaty. No bo dzisiaj do tego nikt już nie dojdzie. 

Naszym klientom nieustannie komunikujemy, że te obrazki dzisiaj się liczą, czy tego chcemy, czy nie. Także dobrze zaprojektowana marka, ta komunikacja wokół niej, to, jak to wygląda pod kątem kolorystyki, zdjęć, doboru fontów. To wszystko jest dzisiaj tak ważne, żeby od razu ktoś kliknął podczas przeglądania, żeby w ogóle zatrzymał się na tym produkcie, na tej marce. 

ReBranders: Tu się kłania też design produktów. One same w sobie muszą być po prostu ładnie zaprojektowane, estetycznie zaprojektowane, przemyślane, też właśnie pod tym kątem, jak się prezentują, nie tylko jak funkcjonują.

Jakub August: Tak, owszem, są jakieś specjalistyczne urządzenia, przedmioty, których rzeczywiście ktoś szuka tylko i wyłącznie dla funkcjonalności i tylko i wyłącznie dla tego kupuje, ale wszyscy dzisiaj kupujemy przede wszystkim wzrokiem i tym, czy coś czujemy, czy nam się coś podoba, czy nie. 

Pod tym kątem design jest ultra ważny. Właśnie jak coś wygląda, ale też jak te funkcjonalności są dostarczone klientowi, tak, że to nie jest po prostu gdzieś przyspawane ramię do biurka, które będzie teraz nam, nie wiem, podnosiło monitor, tylko że  ta funkcjonalność też będzie dostarczona w taki sposób, który dla klienta będzie atrakcyjny.

ReBranders: Jak pracujecie nad tą sferą? Zdradź waszego warsztatu.

Jakub August: Pytasz teraz o sam design…

ReBranders: Tak, jak dobrze projektować produkty. Mówię pod kątem tego projektu nie funkcjonalnego, tylko bardziej dla oka.

Jakub August: No to jest bardzo duże zagadnienie, które poruszyłeś, bo no właśnie z jednej strony my trochę nie chcemy, żeby te produkty były tylko i wyłącznie ładne, bo to nie są już właśnie lata 90., kiedy się mówiło, że design to są produkty takie muzealne, które super wyglądają, ale są niefunkcjonalne i nieużyteczne. My bardzo mocno kładziemy nacisk na tę funkcjonalność, na użyteczność dla klienta, ale estetyka, to jest taki must-have, które musi być w tym produkcie. 

I jak to robimy? Przede wszystkim dużo pracujemy zespołowo i dużo tutaj siebie nawzajem feedbackujemy i gdzieś tworzymy różnego rodzaju koncepcje, robimy burze mózgów i bardzo mocno konfrontujemy w różny sposób na bardzo wczesnym etapie. I myślę, że to jest taki mocny klucz do tego, że my bardzo szybko weryfikujemy pewne rzeczy. Wewnątrz z zespołem, z klientem, w odbiciu się z rynkiem. To się u nas sprawdza, że jesteśmy w stanie iść krok dalej, ale już nie robiąc sobie takiego długu technologicznego i błędów, bo przymknęliśmy oko na coś, żeby iść do następnego kroku, tylko właśnie staramy się jak najszybciej weryfikować, żeby sobie pewne rzeczy na checkliście odhaczać.

ReBranders: Czyli w pewnym sensie takie współtworzenie zarówno designu rozumianego jako projektowanie funkcji, jak i formy, współtworzenie z użytkownikami końcowymi de facto.

Jakub August: No tak, i z naszymi klientami. Także to właściwie można powiedzieć, że są takie trzy strony i wtedy, jeżeli wszyscy zrozumieją siebie (w sensie no wiadomo, że użytkownik samej firmy, może nie do końca jej tych decyzji biznesowych, które za tym stoją), ale jeżeli wszyscy gdzieś mocno tutaj będą mogli w tym produkcie dołożyć swoją cegiełkę, no to rzeczywiście jesteśmy w stanie gdzieś zminimalizować to ryzyko porażki tego produktu.

ReBranders: Chciałbym przejść do takiego innego aspektu. Rozmawialiśmy chwilę o produktach, wróćmy do marki i po prostu zastanówmy się nad tym, czy marka to jest na pewno coś, co jest potrzebne małej firmie. 

Czy mała firma rzeczywiście potrzebuje budować markę?

ReBranders: Tak jak powiedzieliśmy wcześniej, pracujesz z wieloma małymi firmami, już mówiłeś o tym, że ta marka jest szalenie istotna w procesie sprzedaży, ale po tych 10 latach już bycia na rynku powiedz, czy marka to jest coś, w co warto inwestować, czy warto na to postawić? No bo umówmy się, to są inwestycje przez lata. Czy to się w końcu opłaca firmom? Jeżeli tak, to dlaczego, jeżeli nie, to dlaczego? Albo dla kogo?

Jakub August: Jeżeli chodzi o nasz polski rynek, to jesteśmy w takim miejscu, że to jest must-have dla małych marek przede wszystkim, bo skończyły się już czasy, kiedy małe firmy były w stanie konkurować ceną, szybkością czy jakąś taką obsługą bezpośrednią, lokalizacją. Te czasy się już skończyły i teraz marki muszą budować swoją wiarygodność. Dzięki temu, że będą miały taką silną wizytówkę, jeżeli chodzi o to, co za nimi stoi. 

Dlatego ja uważam, że bardzo mocno małe firmy powinny teraz kłaść na to nacisk. I to w branży konsumenckiej. to już w ogóle, bo tam dzisiaj firma bez dobrej marki nie istnieje. Ale w branży B2B, w branży usługowej myślę, że jak najbardziej. Dzisiaj każda firma już patrzy, kto stoi po drugiej stronie i nie tylko na zasadzie: „ja się nie będę wstydził moich partnerów”, tylko po to, by móc pochwalić się tym, z kim współpracuję. To jest takie, się nazywa przechwytywanie wartości, czyli ja mogę wstawić na LinkedIn zdjęcie, że teraz podjęliśmy współpracę z tą firmą i to pokazuje, że ja też jestem porządną firmą, bo współpracuję z innymi firmami, które są też profesjonalne. 

Dla tych małych firm to też jest taki prosty klucz do tego, jak mogą ten swój wizerunek podbić. Bo w małej firmie wbrew pozorom, moim zdaniem, jest łatwiej zbudować markę taką profesjonalną. Oczywiście już nie mówię tutaj o docieraniu potem do klientów, budowaniu tej swojej wiarygodności, bo to są dwie różne rzeczy, ale dzięki temu są w stanie rzeczywiście pokazać się jako taki rzetelny partner. Uważam, że to jest obligo w dzisiejszych czasach. Rynek konsumencki, tak jak powiedziałem, to jest must-have, bo gdzieś 2/3 konsumentów, zdaje się, teraz na tym rynku takim świata zachodniego jest w stanie płacić więcej (to chyba tam nawet o 25%) za produkty marek, które właśnie są dobrze zbudowane, które są rozpoznawalne i budują takie zaufanie wobec nich, nawet w tych samych kategoriach produktowych. 

Jak design i komunikacja pozwoliły podnieść cenę 10-krotnie – case study.

ReBranders: Mieliście taki przypadek u siebie, prawda? Pamiętam case piaskownicy, producenta piaskownic. Możesz o nim opowiedzieć?

Jakub August: Tak, trafił do nas klient, który chciał wejść na rynek piaskownic. Jego konkurencją byli tacy producenci garażowi, jak to nazywaliśmy, małe firmy, które gdzieś sobie rzeczywiście tworzyły produkty proste, nieskomplikowane, z prostego materiału. Ale tam cena finalna na znanej platformie sprzedażowej była w granicach 200-300 złotych. Już cena dla konsumenta. W związku z tym konkurencja cenowa była praktycznie tutaj niemożliwa. 

No i my wyszliśmy rzeczywiście od produktu, gdzie te funkcjonalności mocno przemyśleliśmy. Stworzyliśmy taki rzeczywiście fajny modułowy produkt, nie dodając dużo więcej materiału, nie podrażając kosztów produkcji (tak naprawdę minimalnie one tam gdzieś wzrosły). No i do tego obudowując ten produkt silną marką, i ta marża wzrosła kosmicznie, bo ten produkt potem był wystawiony na początku za 2 tysiące, a potem producent musiał zwiększyć cenę do 3 tysięcy, bo nie nadążał z produkcją na magazyn. 

Konsumenciei bardzo mocno patrzą, nawet w tych samych kategoriach cenowych, na to, co stoi za produktem. I bardzo mocno budujemy sobie to zaufanie, właśnie patrząc na markę. Także sami wiecie najlepiej, że to jest coś, co nawet małe firmy są w stanie tutaj zbudować i potem klientów do siebie przekonać właśnie dzięki odpowiedniej komunikacji.

ReBranders: No właśnie, a propos komunikacji: powiedz, co magicznego się zadziało w międzyczasie, bo wydaje mi się, że było ważne, co się stało, kiedy zmieniliście opowieść o tym produkcie. Możesz zdradzić jakieś szczegóły?

Jakub August: Tak, zmieniliśmy rzeczywiście opowieść wokół produktu, który przede wszystkim nie pokazywał tylko i wyłącznie funkcjonalności i tego, że właśnie można go złożyć w 10 minut i tak dalej. My zmieniliśmy w ogóle kategorię odbiorców, bo stwierdziliśmy, że chcemy uderzyć do dziadków, którzy patrzą właśnie trochę inaczej i patrzą na to, żeby to był produkt z wysokiej półki, żeby był jak najbardziej wypasiony, doposażony. I rzeczywiście te funkcjonalności, które pododawaliśmy, były takie, że nagle było tam przykrycie piaskownicy, które jednocześnie było zaraz tablicą do rysowania, drugim przykryciem była rampa. No dużo tam zrobiliśmy też kontekstów możliwości korzystania z tego, że trochę ten produkt był taki niedopowiedziany, że dzieciaki mogły same odkrywać ten produkt. No i ta komunikacja, która właśnie na tym się oparła, jako taki produkt, który trochę rozwija tę kreatywność dziecka, a nie po prostu piaskownica, która funkcjonuje tak: „Tu jest drewniana piaskownica z daszkiem, piasek, koniec, dziękuję, do widzenia”. Tylko właśnie tego typu produkt dodatkowo jako świetny prezent od dziadków dla swoich wnuków i od rodziców dla swoich dzieci. No rzeczywiście to się okazało dużym sukcesem. Także myślę, że tutaj to spojrzenie na grupę odbiorców i na to, jak oni postrzegają i co dla nich jest wartością, przede wszystkim tutaj nam się sprawdziło.

ReBranders: To jest dla mnie niesamowity przypadek, bo tutaj czarno na białym widać, że koszty te same praktycznie, liczy się pomysł, inny odbiorca, inna opowieść i dla tego odbiorcy to ma już zupełnie inną wartość. I to nie jest tylko czysta opowieść, ale też oczywiście właśnie ta korelacja między designem, który wnieśliście. Ale bez też dopasowania tego do odpowiedniego segmentu nie byłoby też pewnie tej ceny.

Jakub August: No myślę, na rynku konsumenckim to chyba w każdej kategorii to widać. Od kawy i postrzegania, jak ktoś idzie z kubkiem Starbucksa, ktoś idzie z kubkiem z kawy z Żabki, po buty Nike’a i buty z Decathlonu. Nie chcę teraz tutaj nikogo ani żadnej marki gdzieś tutaj obrażać… Chodzi mi bardziej o porównanie, że kupujemy już w 100 procentach historię i to, jak chcemy my się sami postrzegać, używając danych produktów. Także to jest coś, co marka może dowieźć, tak? Coś, czym sam produkt już właściwie pod kątem funkcjonalności czy materiałów, czy wyglądu różni się często minimalnie albo w ogóle się nie różni.

ReBranders: I nie mówimy tu o dużych, bo teraz wymieniłeś duże marki, ale przypadek tej piaskownicy to jest chyba jakiś niewielki producent, tak?

Jakub August: Tak, oczywiście. To można, tak jak powiedziałem, w małych firmach nawet łatwiej jest budować to przełożenie. Tam często ta konkurencja, która jest, ona nie jest na tyle silna, no właśnie, nie konkurujemy z Nike’iem, tylko jesteśmy w stanie konkurować tutaj z firmami gdzieś na podobnym poziomie, a często nawet na gorszym poziomie jakimś takim organizacyjnym. Także to jest, nie chcę powiedzieć, że bardzo proste do zrobienia, ale to jest bardzo możliwe do zrobienia.

ReBranders: Ja bym taki wniosek wyciągnął z tych ostatnich kwestii, że ten design, obojętnie czy designem produktu, czy designem marki, to sam design może być tą przewagą konkurencyjną. To jest coś, co powoduje, że stajemy się nagle potencjalnie lepsi niż nasza konkurencja.

Jakub August: No jak najbardziej, i to psychologia się kłania kolorów, także inaczej postrzegamy pewne kolory. Tak samo w projektowaniu inaczej postrzegamy pewne krzywizny, kąty, geometrię i to wszystko wpływa na odbiór naszych produktów. Inaczej, jak produkt będzie obły, a inaczej, jak będzie kanciasty, to zupełnie też niesie za sobą inną historię. 

W związku z tym design, już pomijając kwestię właśnie funkcjonalności, tego, [czy jest] użyteczny, wygodny, prosty w złożeniu itd., ale też właśnie to, w jaki sposób się prezentuje, to dla klienta już dzisiaj to jest coś, czym może podpisać się trochę pod samym sobą i zaprezentować się światu, że: „tak, ja używam ten produkt i czuję się z tym lepiej, plus jeszcze inni mogą to zobaczyć”.

ReBranders: Skoro wiemy, że warto budować markę, to może przejdźmy do ostatniej części naszej rozmowy i parę słów o tym, jak zacząć. 

Od czego rozpocząć budowanie marki?

ReBranders: Chciałem jeszcze raz wrócić do Waszej historii. Gdybyś mógł sobie samemu doradzić dzisiaj, co zrobić na początku. Jesteś firmą usługową, nie możesz pokazać niczego, bo to, co oferujesz, to wiedza, to pewne metody. Jak zacząć? Od czego zacząć, w miarę szybko i z mniejszą liczbą błędów zbudować markę?

Jakub August: Ciężko mi jest powiedzieć, czy ja bym coś zmienił i czy sobie coś doradził na samym początku, w sensie co robić inaczej. Ale myślę, że to, co trzeba sobie na pewno powiedzieć, to na początek sobie szczerze, jasno powiedzieć (sobie i ludziom, z którymi się chce współpracować), czy chce się to robić, w sensie budować konsekwentnie markę. 

Bo właśnie ta konsekwencja, to jest moim zdaniem klucz. I ja też naszym potencjalnym klientom, mówię od samego początku, że no to jest takie wchodzenie po schodach. To nie jest winda, że po prostu wsiądziemy i będziemy już na dziesiątym piętrze od razu, tylko to jest takie mozolne wchodzenie po schodach. I takie szczere powiedzenie sobie: „dobra, czy jestem na to gotowy, czy będę miał na to siłę, czas, środki?”. To dla mnie jest klucz w ogóle, żeby zacząć rozkminy, co potem robić dalej. 

I przede wszystkim uzbrojenie się w cierpliwość, bo to jest coś, co dla mnie mocno było takie spalające mnie osobiście, kiedy patrzyłem na konkurencję, która istniała na rynku, nie wiem, 20 lat i widziałem jakiś ich sukces, osiągnięcie i ja miałem takie od razu: „kurczę, ale im zazdroszczę”, albo siebie gdzieś biczowałem: „kurczę, to my tam nie jesteśmy”. No i dopiero teraz gdzieś z perspektywy czasu widzę, że musiało minąć parę lat, trochę wody w Wiśle musiało upłynąć, trochę musiało to pójść do przodu. W związku z tym myślę, że przede wszystkim jest takie ważne, żeby nie oczekiwać efektów od samego początku, ale mocno się w to zaangażować, czyli w budowanie tej marki.

eżeli chodzi o naszą firmę i takie typowo usługowe firmy, to myślę, że bardzo mocno trzeba postawić na rozwój swojej marki osobistej, bo to jest też kluczowe. Bo też widzę, że większość klientów chce współpracować z konkretnymi osobami, a nie konkretnie z daną marką. Myślę, że w branży usługowej to mocno działa i często tak jest, że potem ktoś jest rozczarowany, że ktoś inny wykonuje usługę, a nie ta osoba, która gdzieś była na afiszu. 

Także to przede wszystkim bym polecił, żeby skupić się też na tym rozwoju swojej marki osobistej i mocno postawić na autentyczność i taką szczerość z klientami. Bo ja też od początku, tak jak mówiłem, postawiłem gdzieś na takie relacje międzyludzkie, postawiłem na bliskość tych relacji, ale też taką szczerość i… i trochę zrozumienie tej sytuacji klienta. I myślę, że to też było ważne – przyjrzenie się, że oprócz nas jako super specjalistów, to ten klient ma spotkanie potem z finansistą, z kierownikiem produkcji i tak dalej, ma milion rzeczy do podjęcia i milion decyzji i my nie jesteśmy tam jedyni. I nie możemy czuć się lepsi, bo widzimy, że coś robi nie tak, związanego z komunikacją czy z marką. Chodzi o takie zrozumienie, skąd pewne decyzje się biorą, i nie dlatego, że ktoś jest głupszy czy czegoś nie widzi, tylko ma jakieś powody ku temu. 

Także myślę, że to są takie najważniejsze rzeczy, takie miękkie, o których tutaj mówię na samym początku. No a jeżeli chodzi o taką komunikację, już takie twarde narzędzia, kanały, to… no to też już bardzo mocno zależy od firmy i od branży, bo jedna firma typowo konsumencka, to wiadomo, że inaczej będzie się komunikować na social mediach chociażby, a co innego firma taka jak nasza, usługowa. U nas LinkedIn jest takim podstawowym narzędziem pracy, codziennym właściwie.

ReBranders: Z perspektywy klientów, potencjalnych klientów Tenki. Powiedz, od czego zacząć. Kto powinien pomyśleć o tym, żeby swój biznes oprzeć na innowacyjnym produkcie? Kto, jak dobrze by było, spotkał się z wami i porozmawiał? Jakie powinien mieć zasoby, w jakiej sytuacji wy możecie najbardziej pomóc firmom?

Jakub August: Ja uważam, że dzisiaj to właściwie chyba nie jestem w stanie sobie całkowicie wyobrazić branży czy jakiejś gałęzi, gdzie firmy nie powinny tego robić, czyli opierać się na innowacjach, na designie, czy to właśnie takim graficznym, komunikacyjnym, czy typowo produktowym. Bo widzimy, co się dzieje na rynku polskim, ale też europejskim. To znaczy… skończyło się już konkurowanie w Polsce ceną, bo ta siła robocza nasza już nie jest taka, jak była 30 lat temu. 

W związku z tym nie jesteśmy już tutaj krajem, gdzie można tanio produkować. I teraz mocna marka i produkty takie dobrze zaprojektowane, wysokojakościowe, no to jest coś, czym jesteśmy w stanie teraz jeszcze konkurować. Dlatego uważam, że to jest, jeżeli nie jest już za późno, to myślę, że to jest najwyższy moment, żeby nad tym się zastanowić. 

No i powiem tak, to nigdy nie ma dobrego momentu, żeby zacząć te działania, czyli rozwój marki, rozwój swoich produktów, właśnie w oparciu o design. Bo tak, jeżeli jest dobrze, to każdy produkuje, ile może, ma tę bieżączkę i nie ma na to czasu, a jeżeli jest źle, to znowu jest problem, bo nie ma środków na to i też jest z tym problem. W związku z tym, ja bym powiedział, że to po prostu jest decyzja, którą trzeba podjąć. Zawsze można czekać na lepszy moment, kiedy będzie czas do podjęcia takich działań, ale uważam, że to powinna być decyzja, którą gdzieś klient będzie musiał podjąć, prędzej czy później. 

Dlatego ja bym powiedział, że wiele branż i wiele klientów, którzy na przykład produkowali (bo mamy w Polsce naprawdę świetne firmy, które mają dobre parki technologiczne, super know-how), które produkowały na zlecenie firm zachodnich głównie. No i w tym momencie, kiedy te zamówienia z Zachodu [spadają] (bo wiadomo, że tam sprzedaż w bardzo wielu branżach spadła) te firmy nagle stoją, hale produkcyjne po horyzont, które stoją i maszyny nie działają. 

No i to jest moment, kiedy właśnie trzeba swoje produkty wdrażać na rynek, obudowane swoją marką, a nie tylko marką tego zleceniodawcy. Także ja uważam, że to jest w tym momencie taki ostatni dzwonek, żeby te działania zacząć wdrażać. Bo inaczej tej presji, nie mówiąc nawet o Chinach, ale o innych krajach europejskich, z Rumunii, z Bułgarii, z Turcji, nie wytrzymamy jako ogólnie rynek i jako firmy.